Początek lat dziewięćdziesiątych
obfitował w wysyp genialnych, mających olbrzymi wpływ na kształtowanie
się gatunku, albumów. Na taki stan rzeczy niebagatelny wpływ miała
amerykańska, a konkretnie florydzka, scena deathmetalowa. Tematem
recenzji jest nie byle jaki debiut nie byle jakiego zespołu-chodzi
oczywiście o słynne "The Key'' Nocturnus.
Jest to prawdopodobnie pierwszy zespół, który na tak dużą skalę łączył
death metal z instrumentami klawiszowymi, co wychodziło mu w
bezdyskusyjnie fenomenalny sposób.
"The Key'' to nieco ponad
48 minut niezwykłej, astralnej wręcz podróży przy ostrych niczym
brzytwa bezkompromisowych riffach oraz zapadających głęboko w pamięć,
tworzących niepowtarzalną, ''kosmiczną'' atmosferę, klawiszach. Album
obfituje w liczne, przyprawiające o zawrót głowy zmiany tempa,
wgniatające słuchacza techniczne zagrywki oraz zapierający dech w
piersiach klimat. Jest to zdecydowanie jedno z najwybitniejszych dzieł w
historii muzyki deathmetalowej, obok którego po prostu nie da się
przejść obojętnie. Więc albo "DIE BY THE SIGN OF THE KEY'', albo daj się
porwać astralnej atmosferze, z którą może się równać naprawdę niewiele
wydawnictw.
Ocena: 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz