wtorek, 21 lutego 2017

DOLORIAN - WHEN ALL THE LAUGHTER HAS GONE [1999]



Doom metal w wykonaniu Dolorian na ich debiucie to zupełnie co innego niż coś co prezentują klasyki gatunku jak Katatonia, Paradise Lost czy My Dying Bride. O ile tam spotykamy muzykę melancholijną, romantyczne riffy to tutaj z domieszką black metalu - głównie w postaci typowego dla tamtego gatunku wokalu zyskujemy coś co można w pewnym sensie można by nazwać mianem "black metalu" gdyby nie było takiego gatunku. Dźwięki zawarte na tej płycie to gorzka, nieprzenikniona czarna rozpacz. Czerń wszechobecna jest na okładce, w tytułach utworów jak "Desolated Colours" czy "A Part of Darkness" czy tekstach np.

"Take me,
to the place,
where those mirrors,
shine no more."

Przytłaczająca jest atmosfera, podobnej nie spotkałem jeszcze nigdzie indziej. Od początku izoluje słuchacza od świata zewnętrznego i znów trzeba podkreślić ten mrok, bo słuchając tego wyobrażam sobie głównie błąkanie się po domu bez świateł, z którego z jednej strony strach wyjść by nie zobaczyć teatru cierpiących dusz emanujących swoim biało-szarym blaskiem, którym pozostało jedynie błąkanie się po bezkresnych polach i lasach i to mocne świecenie po to by każdy w pełnej krasie zobaczył tragiczność ich wycierpianych twarzy. Jednocześnie widowisko to jest zdumiewające i pochłaniające. Takie wyobrażenia mogą być sprowokowane postacią z okładki jak i chociażby wersami pierwszego utworu:

"Pale shadows at front of me,
colours that I cannot perceive.

So silent,
yet attractive,
desolated,
colours of life I forsake."

Genialnie wpasowują się tutaj riffy grane na cleanie przy intensywnym użyciu efektu chorus. Oprócz tego jeszcze te wszystkie inne echa, szpety, klawisze, dzwoneczki potęgują izolację i poczucie opuszczenia. Nocny klimat jest tu bardzo wyraźny. Psychodela ma różne odcienie, tak więc mamy niewinnie brzmiący a jakiż melancholijny riff na początku tytułowego utworu - trochę coś jak rozstrojona pozytywka. Z drugiej strony mamy wolniejszy w 5 minucie "My Weary Eyes" przynoszący powolną zgubę i zatracenie. Znajdziemy też bardziej dynamiczne riffy jak chociażby ten otwierający ostatnio wymieniony utwór. Odcienie smutku jak mówiłem są różne i raz muzyka jest najzwyczajniej w świecie smętna, innym razem brzmi jakby wręcz szydziła ze słuchacza, chcąc po prostu go dobić, odczuwanie niepokoju słuchając tego to nic dziwnego.
Barwny teatr w czerni.
Debiut fińskiego Dolorian jest unikatowy i nie da się przejść wobec niego obojętnie. Każdy z was na pewno z czasem doceni jego atmosferę.

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz